Recenzja filmu

Kasjerzy czy kasiarze? (2003)
Gavin Grazer
Alicia Silverstone
Rachael Leigh Cook

Vabank

Senna atmosfera filmowego miasteczka aż się prosi, żeby ją ożywić. Rzadko co podnosi w takim stopniu poziom adrenaliny jak napad na bank, zwłaszcza jeśli jest się pracownikiem tej instytucji. W
Senna atmosfera filmowego miasteczka aż się prosi, żeby ją ożywić. Rzadko co podnosi w takim stopniu poziom adrenaliny jak napad na bank, zwłaszcza jeśli jest się pracownikiem tej instytucji. W komedii "Kasjerzy czy kasiarze?" Gavina Gazera mamy aż trzy włamania, trójkę bohaterów i jeden pomysł, jak zmienić beznadziejne życie. Recepta na szczęście ma być prosta - zdobyć dużą kasę. Sheila, Stewart i Woods są zatrudnieni w banku o nazwie Pustynna Kasa Oszczędności. Każde z nich na własną rękę, nie wiedząc o planach pozostałej dwójki, postanawia "zaopiekować" się dużymi pieniędzmi i tym samym zerwać raz na zawsze z swą ponurą egzystencją. Właściwie ich losy nie splatają się w żaden sposób, poza tym, że łączy ich wspólne miejsce pracy. Historia każdego z nich mogła by być osobną opowieścią. Ale jak to bywa w tego typu wielowątkowych konstrukcjach, nie wszystkie epizody są jednakowo zabawne. Zaryzykuję stwierdzenie, że niektóre można by spokojnie wyciąć, bo sprawiają wrażenie sztucznie doklejonych do całości scen. Niewątpliwie niezły pomysł na scenariusz nie został w pełni wykorzystany. Wyszła mało przekonywująca całość, w której uwagę widza przykuwa wyłącznie galeria zabawnych postaci. O jakimkolwiek napięciu i zaangażowaniu nie ma mowy. Przekonywujący jest Woody Harrelson w roli Woodsa, zwłaszcza jego zmagania z uroczym pieskiem pana Merchanta budzą ogólną wesołość. Charles Merchant - miejscowy milioner wydający na kasetach video cieszące się popularne poradniki "Jak być bogatym" - nie byłby pewnie zbyt znaczącą postacią, gdyby nie John Clese, który świetnie odegrał niewielki epizod. Mimo, że mamy trzy napady na bank, elementów rodem z kina akcji jest w filmie niewiele. "Kasjerzy czy kasiarze?" to raczej komediowa opowieść o frustratach, którzy pewnego dnia dochodzą do wniosku że nie mają nic do stracenia. I jak się okazuje warto iść na całość, bo w filmie niezdecydowani "porządni" obywatele w rezultacie przegrywają, choć trzeba przyznać, że końcówka obrazu jest wyjątkowo mało przekonywująca. Jedno jest pewne - aktorzy na planie bawili się na pewno świetnie, publiczność w kinach będzie się bawić trochę gorzej.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones